Ostatnio mało piszę. Łatwo jest stworzyć szybki artykuł, aby dotrzymać terminu redaktora, ale nie jest tak łatwo napisać coś wartego powiedzenia. Czy to tylko doda do wszystkich innych dźwięków, które już tam są? To zawsze jest strach – i stwierdzam, że to samo dotyczy produkcji zdjęć, dlatego w mojej własnej praktyce fotograficznej zdarzają się chwile, w których nie fotografuję niczego poważnie przez kilka miesięcy. Fotografowi krajobrazu na pełen etat może wydawać się trudno w to uwierzyć, ale jeśli nie mam nic nowego do powiedzenia, wolę nic nie mówić.
Podobnie jak pisanie wciągającego artykułu, zrobienie oryginalnej fotografii wymaga dużo energii i odpowiedniej przestrzeni nad głową, co może być trudne do znalezienia, gdy koncentrujesz się na nauczaniu, prowadzeniu firmy i innych projektach. Mogę uchwycić oszałamiający krajobraz każdego dnia tygodnia, ale oszałamiające ujęcie nie gwarantuje głębi ekspresji. W rzeczywistości nierzadko znajduję się w takim właśnie krajobrazie — w doskonałych warunkach fotografowania — bez rozpakowywania aparatu. Studiuję światło i zastanawiam się, co próbuję powiedzieć. Mogę zobaczyć zastrzyk, który zadziała, ale zastanów się, czy warto go wziąć: czy jest to zastrzyk, którego potrzebuję? Jakie będzie jego końcowe zastosowanie? Czy w ogóle kiedykolwiek go użyję, czy tylko zwiększy hałas wszystkich innych nieposortowanych plików na moich dyskach twardych?
Dziś życie toczy się w pośpiechu. Trudno porzucić to nastawienie, nawet gdy wychodzimy fotografować dzikie miejsca. Naszym instynktem jest pojawić się, zrobić zdjęcie i iść. Niewiele uwagi poświęca się naszemu wpływowi na krajobraz, który „przechwytujemy”, ani powodom, dla których zaczynamy go fotografować. Ale kiedy fotografuję, tak naprawdę spędzam więcej czasu na fotografowaniu krajobrazu — studiowaniu go, zastanawianiu się, jak go skomponować, obserwowaniu, jak reaguje na nie światło — niż na robieniu zdjęć. Podoba mi się proces myślowy stojący za stworzeniem dzieła tak samo, jak produkt końcowy.
Oczywiście ten proces myślowy – to, co próbuję wyrazić – nie będzie oczywisty dla widza, więc jak mam to wyrazić w powstałej fotografii? Jeśli damy sobie czas, aby połączyć się z naszym krajobrazem, przyjąć go i zdecydować, jaką historię chcemy opowiedzieć, może to doprowadzić nas do bardziej zrównoważonego podejścia i bardziej oryginalnej pracy.
Mam to szczęście, że mieszkam w kraju, który wielu uważa za jeden z najlepszych krajów w fotografii krajobrazowej: w Nowej Zelandii. Jego kultowe lokalizacje były udostępniane na całym świecie i wykorzystywane do napędzania turystyki jako największego eksportera w kraju przed COVID. Większość fotografów krajobrazu na całym świecie rozpoznaje lub jest w stanie wymienić nasze najsłynniejsze miejsca, a wielu z nich odwiedziło je osobiście. Te same kilka lokalizacji zwykle znajduje się na szczycie listy dla odwiedzających (w tym oczywiście szczególne słynne drzewo, często nazywane po prostu „Tym drzewem” — wiesz, o którym mówię!).
Ale czy to oszałamiające naturalne płótno prowadzi do najlepszej fotografii krajobrazowej? Czy łatwo tu zostać fotografem krajobrazu? Z pewnością przy przewadze tych wszystkich kultowych krajobrazów nie brakuje materiału na posty na Instagramie? Być może tak jest, ale uważam też, że jest to jeden z powodów braku oryginalności większości fotografii krajobrazowej produkowanej w Nowej Zelandii. Wykonywanych jest wiele oszałamiających zdjęć, ale często niewiele je od siebie odróżnia — poza najnowszymi trendami w przechwytywaniu i czasami wątpliwymi technikami przetwarzania końcowego. Prowadzi to do tego, że jakość pracy jest oceniana pod kątem kunsztu w jej tworzeniu ponad wszystko inne. Czy fotografia krajobrazowa stała się po prostu rzemiosłem? Taki, którego można nauczyć z filmu na YouTube? Czy istnieje „recepta”, która przyniesie pożądane rezultaty? A może istnieje bardziej wciągający sposób podejścia i uchwycenia krajobrazu? Chociaż nauka rzemiosła jest ważna — daje nam narzędzia do pracy — wykonywanie tego rzemiosła w celu uchwycenia tych samych krajobrazów, co wszyscy inni, nie zaowocuje oryginalnym dziełem sztuki.
Aby dzieło mogło zostać uznane za dzieło sztuki, musi być kierowane intencją; chęć wyrażenia czegoś poprzez jego stworzenie. Ten zamiar powinien wykraczać poza zwykłe uchwycenie najpiękniejszej wersji często fotografowanej sceny. Znalezienie tej intencji nie jest nowym wyzwaniem w fotografii krajobrazowej – i jednym z powodów, dla których od dawna walczy o akceptację jako sztuka – ale jest to wyzwanie, które zostało spotęgowane tylko przez Instagram. Jasne, ten rozległy widok — uchwycony jako panorama HDR z długim czasem naświetlania — przyciągnie uwagę ludzi. Ale jak długo? Co tak naprawdę wyróżnia go spośród ostatniego opublikowanego zdjęcia tej samej lokalizacji? Czy fotografia krajobrazowa stała się właśnie jednym wielkim konkursem, rozgrywanym na platformie internetowej, ocenianym na podstawie „polubień” nieznanych użytkowników, którzy z kolei są równie uzależnieni od ułamka sekundy zaangażowania każdego zdjęcia?
Chociaż prawdą jest, że Nowa Zelandia produkuje wiele oszałamiających fotografii krajobrazowych, wydaje mi się, że powstaje tu znacznie mniej oryginalnych prac w porównaniu z, powiedzmy, Wielką Brytanią — mimo że różnorodność krajobrazów w Wielkiej Brytanii jest prawdopodobnie mniej zróżnicowana niż w Nowej Zelandii Zelandia. Wielka Brytania ma kilka pięknych dzikich miejsc, ale skala nie może się równać z wielkością nietkniętej dzikiej przyrody, która wciąż znajduje się w parkach narodowych Nowej Zelandii. Być może większa liczba oryginalnych prac jest częściowo spowodowana większą populacją: z 68 milionami ludzi w Wielkiej Brytanii w porównaniu z naszymi 5 milionami, jest oczywiście o wiele więcej fotografów w Wielkiej Brytanii, więc jeśli nawet 1% z nich miałoby stworzyć coś naprawdę oryginał, to byłby duży zbiór oryginalnych prac. Ale działa to również w drugą stronę; przy tak wielu ludziach fotografujących może być trudno stworzyć coś wyjątkowego.
Myślę, że jedną rzeczą, która wydarzyła się tutaj, w Nowej Zelandii — wraz z innymi popularnymi miejscami do fotografowania krajobrazów, takimi jak Islandia — jest to, że produkcja oryginalnych prac została odsunięta na bok przez wyścig o uchwycenie kultowych miejsc, które tak wielu odwiedza. Chęć ich uchwycenia stała się kluczowa dla naszego podejścia do krajobrazu i nawet jeśli ujęcia są wyjątkowe, pokazują sceny, które były już widziane tak wiele razy. Obfitość podobnych zdjęć sprawia, że zastanawiam się, czy nadal chcę uchwycić „ikoniczne miejsca” Nowej Zelandii. Większość moich wczesnych prac opierała się na tych widokach — i chociaż jestem zadowolony ze zdjęć, jest tylko kilka, które oferują prawdziwie osobisty wyraz krajobrazu. Pozostałe można było łatwo uchwycić w podobnej lub lepszej jakości w drodze powrotnej — i równie łatwo mógł je uchwycić inny znakomity fotograf krajobrazu. W takim przypadku, jak mogę sprawić, by moje obrazy wyróżniały się na tle prac innych?
Często podróżuję do tych kultowych krajobrazów Nowej Zelandii — czasami kilka razy w roku — aby oprowadzać grupy podczas wycieczek i warsztatów. Uczestników motywuje głównie cel, jakim jest uchwycenie tych scen dla siebie, a czasem nawet tworzą przedstawienie, które jest „lepsze” niż to, co mam w swoim własnym portfolio. Zwykle sam nie kręcę sceny podczas tych podróży, ponieważ skupiam się na pomaganiu tym, których tam nauczam i prowadzę. Czuję też, że nie powiem nic nowego, po prostu robiąc lepsze ujęcie niż to, które już mam. To powiedziawszy, są chwile – gdy następnego dnia siedzę w sali konferencyjnej i przeglądam wspaniałe zdjęcia zrobione przez grupę – że żałuję, że ja też nie „zdobyłem zdjęcia”. Ale to, co naprawdę lubię w pracy jako tutor, to możliwość odwiedzania tych niesamowitych miejsc z ludźmi z całego świata i odkrywania unikalnych wizji każdego z nich, co stanowi bardzo ważną część środowiska warsztatowego. Są chwile, kiedy cała grupa ustawia swoje statywy w linii, aby uchwycić ten sam widok, ale są też chwile — w innych lokalizacjach lub przy bardziej przemyślanym podejściu do tego, co robią — kiedy każdy kończy z własnym, niepowtarzalnym zdjęciem . Z tego powodu szczególnie lubię zabierać ludzi w mniej znane miejsca. Podczas gdy każdy ma listę zdjęć, które ma nadzieję zrobić podczas podróży, nieznane lokalizacje są często prawdziwymi klejnotami. Przybycie bez uprzedzeń pozwala odwiedzającym odkrywać, eksperymentować i wyrażać własną wizję.
Pomimo pewnych ograniczeń nadal lubię odwiedzać kultowe miejsca do fotografowania krajobrazów — pod warunkiem, że nie są one zbyt zatłoczone — i uważam, że są one ważnym krokiem edukacyjnym dla fotografów rozpoczynających kontakt z krajobrazem. Dla fotografów przydatne może być porównywanie własnych umiejętności uchwycenia sceny z umiejętnościami innych osób, aby nauczyć się rzemiosła, a ja jestem podekscytowany pomaganiem ludziom w robieniu takich zdjęć. Nauczyciele fotografii często skupiają się głównie na technice, ale to, co najbardziej sprawia mi przyjemność, to uczenie ludzi patrzenia: rozbijanie sceny przed nimi, decydowanie o fabule, określanie kluczowych elementów zdjęcia i wymyślanie, jak wyrazić swoją wizję . Raz po raz, nawet jeśli jestem pewien, że odwiedziłem jakieś miejsce zbyt wiele razy, aby zobaczyć świeżą interpretację, ktoś zawsze znajdzie sposób na stworzenie czegoś zupełnie nowego. Może dostrzegli jakiś drobny szczegół, który inni przeoczyli, a może po prostu podeszli do widoku przed nimi w niecodzienny sposób.
WPŁYW NA KRAJOBRAZ
Jako fotograf krajobrazu mieszkający w Nowej Zelandii widziałem wpływ, jaki fotografia wywarła na dobrze znane miejsca. W dzisiejszym świecie mediów społecznościowych trudno długo utrzymać w tajemnicy piękną lokalizację: gdy tylko podchwycą ją znani „influencerzy”, zaczynają napływać tłumy. Czy w tym pośpiechu, by zrobić kolejne najlepsze ujęcie, zastanawiamy się nad naszymi działaniami wobec krajobrazu, który fotografujemy i udostępniamy? Fotografia to potężne narzędzie marketingowe, które można wykorzystać do prezentowania produktów w sposób, któremu konsument nie może się oprzeć, a w ostatnich latach niektóre z naszych zasobów naturalnych — nasze krajobrazy — były traktowane jak produkt, coś, co można zapakować i sprzedane. Fora turystyczne, takie jak portale turystyczne, szybko wskoczyły w to: zdając sobie sprawę z marketingowej siły fotografii, która przyciąga więcej odwiedzających do miejsca docelowego, wykorzystują posty na Instagramie autorstwa szeroko zakrojonych wpływowych osób w wyścigu, aby przyciągnąć jak najwięcej odwiedzających do miejsc typu honeypot.
Patrząc na ten post-COVID, ludzie zaczynają kwestionować korzyści płynące z przyciągania większej liczby odwiedzających. Jaki wpływ mają ci wszyscy ludzie na miejsca, które odwiedzają? W jaki sposób doświadczenie pasuje do wymarzonego widoku, który został sprzedany widzowi - uchwycony w najlepszym świetle przez utalentowanego fotografa, z wyłączeniem dużego tłumu innych osób, które również tam były. Czy rzeczywiste doświadczenie pasuje do tego? Najprawdopodobniej nie; gość może nawet wyjść trochę rozczarowany tym doświadczeniem. Jako fotografowie krajobrazu musimy wziąć pod uwagę rolę, jaką w tym odgrywamy. Chociaż możemy chcieć dzielić się znalezionym pięknem i zyskać rozgłos, musimy również zastanowić się, w jaki sposób nasze działania wpływają na lokalizacje, które kręcimy.
Jako osoba, której firma zajmuje się oprowadzaniem fotografów po miejscach w ramach mojej pracy, czuję się odpowiedzialna za ocenę wpływu wizyty i zarządzanie nią. To jest coś, nad czym ciężko pracowaliśmy Nowozelandzkie warsztaty fotograficzne: ciężko pracowaliśmy, aby uzyskać koncesje Departamentu Ochrony (DOC) dla lokalizacji, z których korzystamy, tak aby można było zarządzać liczbą odwiedzających, a także wszelkimi negatywnymi skutkami dla wrażliwych krajobrazów. Naszym celem jest nie tylko zmniejszenie naszego wpływu na lokalizację, ale pozytywne wpłynięcie na nią. W ramach tej filozofii zrównoważonego rozwoju sponsorujemy i przekazujemy darowizny na rzecz różnych programów w całym kraju, w tym ochrony ptaków i siedlisk gatunków morskich, mając na celu pozostawienie pozytywnego wpływu lokalnego wszędzie tam, gdzie odwiedzają nas wycieczki. Zrekompensowaliśmy również cały węgiel z naszych wycieczek, sadząc rodzime drzewa w parkach narodowych i obszarach chronionych (co również pozytywnie wpłynie na naszą przyszłą fotografię, ponieważ będzie więcej drzew i rodzimej przyrody do fotografowania).
Oczywiście jest więcej pracy do wykonania, niż możemy wykonać sami: musimy zobaczyć znaczące zmiany kulturowe — zarówno tutaj, w Nowej Zelandii, jak i na poziomie globalnym — w sposobie, w jaki traktujemy fotografowane miejsca. Dlatego Nowozelandzkie Warsztaty Fotograficzne zdecydowały się dołączyć Nature First jako Srebrny Partner, nie tylko przyjmując ich zasady, ale także pomagając edukować innych o znaczeniu tych wartości, kiedy angażujemy się w grupy podczas naszych warsztatów. Chociaż wszystkie zasady są równie ważne, chciałbym skupić się na potrzebie #UseDiscretionIfSharingLocations. Może to zmniejszyć wpływ zbyt wielu osób odwiedzających określoną lokalizację. Być może może to również pozytywnie wpłynąć na naszą fotografię – pomagając nam podejść do wyboru lokalizacji z bardziej osobistej perspektywy, zamiast gonić za najnowszym garnkiem miodu.
Kilka miesięcy temu rozmawiałem z byłym kierownikiem lokalnej rady ds. turystyki, kiedy oboje biwakowaliśmy w odległej i fotogenicznej chacie. Mówiliśmy o szkodach, jakie można by wyrządzić, gdyby stało się to „lokalizacją na Instagramie” — był to odległy obszar, który nie był w stanie obsłużyć dużej liczby odwiedzających. Opowiedział, jak widział wpływ tego w swoich wcześniejszych działaniach, aktywnie wykorzystując influencerów na Instagramie do promowania tego obszaru jako najpopularniejszego miejsca turystycznego w Nowej Zelandii. Tablica wspierała znanych influencerów, którzy publikowali posty z lokalnego szczytu górskiego ze wspaniałymi widokami i dobrze znanym drzewem rosnącym w jeziorze. Plan zadziałał, a lokalizacje te stały się rozpoznawalne na całym świecie, ale doprowadziło to do niekontrolowanej liczby odwiedzających, co z kolei doprowadziło do problemów z parkowaniem, problemami z toaletami i erozją torów, co stało się poważnym problemem do opanowania.
Jestem pewien, że chata, w której biwakowaliśmy, była już wcześniej fotografowana – być może nawet udostępniona w mediach społecznościowych – ale zdecydowaliśmy, że zachowamy to w tajemnicy. Gdybyśmy w ogóle czuli potrzebę opublikowania postu, nazwalibyśmy go zagadkowo, odnosząc się tylko do regionu kraju i wykluczając tabliczkę na drzwiach, która umożliwiłaby jego odnalezienie. Jako fotografowie krajobrazu, kiedy publikujemy zdjęcia z załączoną lokalizacją, ważne jest, aby wziąć pod uwagę nie tylko innych fotografów, których to przyciągnie – co ma efekt mnożnikowy – ale także zwykłych członków społeczeństwa. W końcu większość z nich to teraz także „fotografowie”, uzbrojeni w telefony komórkowe.
Kilka tygodni po mojej wizycie w chacie, podczas zwiedzania pobliskiej okolicy, widziałem z pierwszej ręki, jak szybko odwiedzający mogą wpłynąć na lokalizację. W nastrojowym świetle pojechaliśmy do zespołu zabytkowych chat górniczych, położonych w imponującym, dzikim górskim krajobrazie. Zaledwie dzień wcześniej rozmawiałem z grupą, prosząc ich o #UseDiscretionIfSharingLocations dla miejsc, które odwiedzimy podczas warsztatów. Ważne było, aby tych miejsc nie szkodzić innym, a przecież byliśmy gośćmi w krajobrazie; zamierzaliśmy zostawić to tak, jak zostało znalezione. Ale kiedy dotarliśmy tego dnia do chat, przejęła je inna „grupa specjalnego zainteresowania” – grupa entuzjastów samochodów z napędem na cztery koła. Chociaż jestem pewien, że wielu bierze udział w tej działalności z uwzględnieniem wpływu swoich działań (odpowiedzialnie jeździliśmy samochodem z napędem na 4 koła, aby się tu dostać), ta grupa nie była. Jako miejsce do robienia zdjęć tego dnia i prawdopodobnie przez jakiś czas, aż do odzyskania, lokalizacja była bardzo niefotogeniczna. Odwiedzającym udało się przejechać swoimi motocyklami z napędem na cztery koła i motocyklami terenowymi między wszystkimi chatami, zamieniając teren wokół nich w ubite błotniste bagno. Jestem pewien, że świetnie się bawili — a kiedy udostępnią lokalizację znajomym, wielu innych wróci — ale jakim kosztem?
Gdy dochodzi do takich incydentów, władze lokalne muszą zmienić dostęp do lokalizacji, co ma wpływ na przyszłą fotografię. Klasycznym przykładem jest bardzo kultowy kościół znany z tego, że został schwytany pod Drogą Mleczną tutaj w Nowej Zelandii. Ze względu na sam wpływ liczby osób spacerujących po nim - głównie w celu robienia zdjęć - został teraz ogrodzony dla ochrony, co wpływa na to, jak dobrze można go zarówno doświadczyć, jak i sfotografować. Byłem świadkiem innych działań fotografów równie szkodliwych dla lokalizacji: czasami są to samolubne działania jednej bezmyślnej osoby, ale częściej działania ludzi, którzy są całkiem nieświadomi wpływu, jaki mają na odwiedzenie lub udostępnienie lokalizacji. Mogą czuć, że ich ślad jest lekki, ale ten sam ślad pomnożony przez 100 innych fotografów, którzy odwiedzili tego dnia, nie jest.
DLA KOGO NAPRAWDĘ FOTOGRAFIKUJEMY?
Nad pewnym nowozelandzkim jeziorem roztacza się oszałamiający widok, który stał się miejscem „obowiązkowym do uchwycenia” przez każdego fotografa krajobrazu. Któregoś dnia zacząłem szukać jego zdjęć w Google i byłem zaskoczony, gdy odkryłem, że dwa z pierwszych ujęć, które się pojawiły, były mojego autorstwa. Jednym z nich jest obraz, który był mi drogi przez wiele lat; gdybyś zapytał mnie kilka lat temu, mógłbym równie dobrze powiedzieć, że jest to wyjątkowy i osobisty wyraz tej perspektywy. Ale kiedy teraz patrzę na to zdjęcie – kiedy nadal przynosi mi szczęście – widzę, że niewiele różni się od wielu, które zostały tam uchwycone w świetnym świetle przez innych utalentowanych fotografów. Często boimy się wracać ze znanych miejsc bez idealnego ujęcia kultowego widoku. Jednak prawdziwy artysta będzie bardziej bał się wrócić bez obrazu wyrażającego jego osobistą wizję, a chęć uchwycenia popularnych scen może być czymś więcej niż rozproszeniem uwagi. Rodzi to pytanie: czy w ogóle powinniśmy fotografować słynne miejsca, jeśli chcemy stworzyć unikatowy dorobek?
Popularność fotografii krajobrazowej i udostępnianie zdjęć w mediach społecznościowych wpływa zarówno na to, gdzie robimy zdjęcia, jak i na to, jak je robimy. Być może wyobrażamy sobie pożądany obraz, zanim jeszcze przybędziemy. Aby zobaczyć tego wyraźny przykład, wystarczy pomyśleć o „tym drzewie” tutaj w Nowej Zelandii. Rozpowszechnienie takich zdjęć stanowi prawdziwe wyzwanie dla fotografów krajobrazu. Jeśli zdecydujemy się odwiedzić takie kultowe miejsca, jak możemy uchwycić wyjątkową interpretację tych krajobrazów? Samo pokazanie się i zrobienie technicznie doskonałego obrazu, aby to przedstawić, nie wystarczy – a poza tym zrobiło to już tak wielu przed nami. Kiedy robimy zdjęcie, chcemy, żeby dotyczyło naszego doświadczenia, a nie tylko miejsca. Wizerunek osobisty, który wyraża naszą wizję, może nie wzbudzić zainteresowania w mediach społecznościowych; może nie zapewnić natychmiastowego efektu „wow” rozległej perspektywy, którą publikują wszyscy inni. Pragnąc tej wspaniałej sceny i uznania, jakie towarzyszy jej uchwyceniu, niektórzy fotografowie pozwolili, aby stało się to głównym motorem ich pracy.
W ciągu ostatnich kilku lat w dużej mierze przestałem udostępniać swoje prace za pośrednictwem platform internetowych lub mediów społecznościowych. Wynika to częściowo z osobistego wyboru, aby bardziej angażować się w doświadczenia życiowe i ludzi, zamiast angażować się w telefon lub komputer (na które i tak już spędzam zdecydowanie za dużo czasu). Ten wybór dał mi więcej swobody w pracy, którą tworzę – tworzenie obrazu, który chcę, a nie tego, co moim zdaniem zostanie polubione lub sprzedane jako druk. Takie podejście pozytywnie wpłynęło na to, jak oceniam własną pracę pod kątem oryginalności i jakości. Czuję się o wiele bardziej zadowolony z fotografii, które robię i odczuwam znacznie mniejszą presję, aby „zrobić zdjęcie”, co pozwala mi cieszyć się czasem spędzonym w krajobrazie. Po prostu publikowanie zdjęć, aby zaimponować innym i uzyskać jak najwięcej „polubień”, jest jak próba uszczęśliwienia siebie poprzez kupowanie przedmiotów materialnych. Może to być przyjemne przez jakiś czas, ale nie doprowadzi do trwałego szczęścia; jest bardziej prawdopodobne, że doprowadzi do presji społecznej i niepokoju.
Oczywiście całkowite unikanie mediów społecznościowych może nie być wykonalne dla tych, którzy polegają na swoich fotografiach w celu uzyskania dochodu, ponieważ istnieje silny związek między autopromocją a sprzedażą. Często słyszę, jak ludzie mówią, że chcą zostać profesjonalnym fotografem lub zacząć sprzedawać swoje prace, i chociaż jest to godny podziwu cel, warto zastanowić się, jaki będzie koszt twojej pracy i przyjemność, jaką będziesz czerpać z jej tworzenia. Wybory mogą zacząć być kierowane przez interesy lub upodobania. W pewnym momencie będziesz musiał zdecydować, co jest dla Ciebie ważniejsze: biznes czy osobista ekspresja?
Obecnie większość moich prac koncentruje się na bardziej ekspresyjnym podejściu do fotografii krajobrazowej — robieniu zdjęć krajobrazu, a nie fotografowaniu krajobrazu. Istnieje prawdziwa różnica między nimi. Może to być bardzo trudne do osiągnięcia w dobrze znanych lokalizacjach – z naszym podejściem pod wpływem wszystkich innych zdjęć, które widzieliśmy – i ta rzeczywistość nieco zmniejszyła moją chęć odwiedzania takich miejsc. Ale są ikoniczne z jakiegoś powodu, a jeśli uda nam się odłączyć od tego, co zostało tam uchwycone wcześniej, nadal jest bardzo możliwe, aby stworzyć coś oryginalnego. Kiedyś robiłem zdjęcia wyłącznie po to, by uczcić piękno krajobrazu jako wspaniałego widoku, ale teraz przyjmuję zupełnie inne podejście — lubię przedstawiać dobrze znane krajobrazy w sposób, który sprawia, że lokalizacja jest mało prawdopodobna do rozpoznania. Bo to nie o miejsce chodzi w obrazie, ale o moje ekspresyjne zaangażowanie w nie. W ciągu ostatniego roku uchwyciłem wiele znanych miejsc — niektóre z nich przedstawiono na zdjęciach w tym artykule — w taki sposób, że widzowi bardzo trudno, jeśli nie niemożliwie, odgadnąć, gdzie zostały zrobione. To nie był mój pierwotny cel podczas schwytania, ale raczej wynik bliższej współpracy z nimi.
Więc następnym razem, gdy planujesz fotograficzną podróż, przybywasz do kultowego miejsca lub przygotowujesz się do opublikowania zdjęcia w Internecie, zadaj sobie pytanie: dla kogo fotografujesz? Jeśli to dla ciebie, bądź temu wierny i pozwól, by kierowało twoją pracą. Zastanów się, w jaki sposób możesz podejść do fotografii krajobrazu w sposób bardziej przemyślany i wyrazisty, mniej polegając na opiniach innych, a może się okazać, że doprowadzi to do bardziej oryginalnych prac — i większej radości z czasu spędzonego w krajobrazie, tworząc go.